Jak już wiecie (ponieważ wspominałam wiele razy), mieszkam niedaleko
Francji. Dwa tygodnie temu stwierdziłam, że należy mi się coś od życia i
postanowiłam pojechać na krótką wycieczkę. Ze względu na
nieprzewidywalną pogodę postawiliśmy na SPA, w razie gdyby deszcz
uziemił nas w hotelu. Pojechaliśmy do niewielkiego miasteczka w Alzacji -
Molsheim.
Alzacja to najmniejszy region Francji, który przepełniony jest
fantastycznymi ludźmi (co do Francuzów niepodobne..), pięknymi widokami
oraz pysznym jedzeniem. Strasburg, o którym pisałam tutaj
jest stolicą Alzacji, a miasteczko, w którym się zatrzymaliśmy
znajdowało się tylko 20 minut od niego. Ten region słynie z pysznych
białych win (wybraliśmy się na degustację, która skończyła się wydaniem
fortuny na francuskie wina, które jeszcze przez parę lat muszą leżakować w
piwnicy..). Wybierając się w podróż do tego miejsca, można podążać
winnym szlakiem, który gwarantuje cudowne widoki!
Gdy tylko się wypogodziło, to wybraliśmy się na spacer po Molsheimie. Podczas zwiedzania napotkałam takie oto dwa cudeńka!
Muszę się Wam również pochwalić, że po raz pierwszy w swoim życiu jadłam ŚLIMAKI! Niestety niezdara ze mnie i zrobiłam zdjęcie dopiero po tym jak już je zjadłam.. Dla tych którzy jeszcze nie próbowali - nic nie straciliście. Gdy je podano pachniały pięknie - masełkiem, cebulką i pietruszką, ale ich smak był okropny, gumiaste, grafitowe coś, co smakowało jak kawałek opony.. Nie mam pojęcia jak to inaczej opisać. W każdym razie - nigdy więcej. W celu pozbycia się traumy zamówiłam sobie Creme Brulee, a mój chłopak zamówił coś z karty (nie miał pojęcia co to) i podano mu ubite białko z cukrem w sosie waniliowym.
Do ciekawych przygód zaliczam "włamanie się" do klasztoru. Brama była
lekko uchylona, więc skorzystaliśmy z okazji i weszliśmy do środka.
Drzwi do budynku również były otwarte i dzięki temu zwiedziliśmy wnętrze
klasztoru. Ku mojemu zdziwieniu nie spotkaliśmy tam ani jednej żywej
osoby, czułam się trochę jak w filmie, gdzie nagle wyskakują zombie
(jednak nic takiego się nie wydarzyło). Najbardziej zachwycił mnie
ogródek mnichów, mają tam dosłownie wszystko!
Ostatni wieczór spędziliśmy w SPA, a całą niedzielę jeździliśmy po okolicznych wsiach i odwiedziliśmy górę świętej Otylii.
Jak Wam się podoba Alzacja? Byliście tam kiedyś, a może macie ochotę się tam wybrać?
cudowne zdjecia :)
OdpowiedzUsuńNigdy tam nie byłam, piękne miejsce!
OdpowiedzUsuńAle tam pięknie :) Nigdy nie byłam ;)
OdpowiedzUsuńŚliczne zdjęcia, pięknie tam :)
OdpowiedzUsuńZdjęcia piękne. Pierwsze określenie, które przyszło mi do głowy to - uroczo :) Mimo, iż stosunkowo często podróżuję to jednak to akurat kierunek, który mam bardzo zaniedbany, a szkoda :(
OdpowiedzUsuńTo czas najwyższy wybrać się w tamte strony! Bardzo polecam :)
UsuńNigdy tam nie byłam. Super zdjęcia. Muszę się tam wybrać :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, jeszcze tam nie byłam.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie i wzajemnej obserwacji :))
aneczka84.blogspot.com
Muszę konieczie wrócić do Alzacji - nie byłam już kilka lat ;( Przepięknie tam, rewelacyjne zdjęcia <3
OdpowiedzUsuń